huna-szamanizm
  TECHNIKI UZDRAWIANIA Z HUNY
 
Modlitwa według Huny i uzdrawianie duchowe.

(teksty o uzdrawianiu wybrane z ksiązek o hunie)

Po pierwsze, trzeba już rano mocno nałado­wać się maną i poprosić nasze Niższe Ja aby zmagazynowało jej dużą ilość. Będzie nam ona potrzebna w ciągu dnia podczas czynności uzdrawiających. Nigdy nie można wątpić, czy ma się dostateczny zapas many do dyspozycji. Aby ów zapas uzupełnić, należy wykonać od czasu do czasu głęboki od­dech. Naturalnie, jeśli mamy okazję, powinniśmy również w ciągu dnia powtórnie naładować się maną. Ale nawet jeżeli znajdujemy się w drodze, musimy być pewni, że dysponujemy dostateczną ilością many.
W czasie modlitwy uzdrawiającej nie musicie dokładnie przestrzegać wspomnianych wyżej dziewięciu zasad, cho­ciażby dlatego, że przebywacie w towarzystwie innej osoby, pacjenta, i musicie koncentrować się głównie na niej.

Te dziewięć zasad to: naładowanie się maną, kontemplacyjna medytacja o Wyższym JA, wysłanie daru many do Wyższego JA, ładowanie maną symbolu i obrazu reprezentującego modlitwę, trzykrotne powtórzenie Wyższemu JA treści naszej modlitwy, ofiarowanie przez sznur aka Wyższemu JA dużej ilości many, zakończenie, podziękowanie Wyższemu JA.

Za­wsze jednak trzeba podtrzymywać kontakt myślowy z włas­nym Wyższym Ja oraz Wyższym Ja pacjenta. Istnieją pewne reguły, których, o ile to możliwe, powinniście przestrzegać i które staną się dla was oczywiste w miarę podejmowania prób uzdrawiania. Pierwsza reguła to konieczność zwrócenia się z prośbą o uzdrawiającą energię; druga - to prośba o moc oczyszczenia; trzecia - prośba o harmonię i czwarta prośba o trwałość. Łatwo można wy­tłumaczyć znaczenie tych punktów. Święta energia uzdrawiająca jest podstawą waszej działalności. Moc oczyszcza­jąca, o którą prosicie, ma na celu - pod warunkiem, że zezwoli na to Wyższe Ja pacjenta - poddanie chorego oczy­szczeniu kala, tak jakby to on sam dokonał owego oczysz­czenia. Prośba o harmonię ma spowodować nie tylko usu­nięcie bólu i symptomów choroby pacjenta, lecz w ogóle dostąpienie przez niego łaski całkowitego uzdrowienia. Ostatnia prośba, dotycząca trwałości uzdrowienia, nie wy­maga dalszych wyjaśnień.
Aby uzdrawiać, musicie nabrać dystansu do wszelkich formalności. Dla początkującego będzie to szczególna próba odwagi. Musi żywić ślepe zaufanie do swojego Wyższego Ja i gdy, na przykład, w ciągu dnia nie znajdzie okazji do ponownej medytacji lub modlitwy, powinien medytować zawsze rano i nie wątpić, czy o godzinie czwartej po połud­niu poranna modlitwa nadal będzie skuteczna. Długotrwałe działanie modlitwy uzdrawiający zawdzięcza łasce swojego Wyższego Ja. Pamiętajcie o tym: wasze Wyższe Ja nic jest pedantyczne i cieszy się, gdy mu ślepo wierzycie.
Podczas pierwszego kontaktu uzdrawiający pyta pacjenta o imię i nazwisko. Może robić sobie notatki, które zapisuje w punktach również podczas późniejszej rozmowy. Uzdra­wiający pyta chorego o jego problemy, jak również o diag­nozy postawione przez wcześniej odwiedzających go leka­rzy. Może także zapytać o schorzenia i skłonności rodziców oraz rodzeństwa. Nie powinien jednak zbytnio sugerować się treścią wypowiedzi pacjenta. Powinien raczej zdać się na własna intuicję i wrażliwość, szczególnie gdy za pomocą dłoni sprawdza dane diagnostyczne przed lub po fizycznym kontakcie z pacjentem.
Nie może dążyć do obalenia diagno­zy lekarza. Jeżeli uzdrawiający dojdzie do przekonania, że relacja pacjenta zawiera błąd albo że trzeba ją uzupełnić, nie powinien mu o tym mówić, lecz musi odpowiednio zadziałać. Tylko w rzadkich przypadkach uzdrawiający mo­że kierować się przesłankami rozumu, częściej powinien zdać się na własne wyczucie. Musi jasno zdawać sobie sprawę, że wszystko, co przeżywa w tym czasie, stanowi składową część jego modlitwy uzdrawiającej, która dopiero nastąpi. Dlatego też powinien z góry poprosić swoje Niższe Ja o rejestrowanie wszystkich doznań, odczuć i myśli w celu późniejszego wykorzystania ich w modlitwie o uz­drowienie.
Spotkanie uzdrowiciela z pacjentem wymaga wiele taktu. Pacjent powinien czuć się bezpiecznie oraz wyczuwać mi­łość i wielkie zainteresowanie ze strony uzdrawiającego, bez jego zbytecznych słów i zapewnień. Pod tym względem nie­zastąpiona jest intensywna współpraca z Niższym Ja.
Na podstawie rozmowy z pacjentem oraz własnych obser­wacji, doznań i odczuć sami możecie rozpocząć właściwe leczenie. Dokonajcie wizualizacji chorych narządów pacjen­ta, spójrzcie na niego i zajmijcie się jego schorzeniami. Na przykład ból w jego prawym barku usuwacie w następujący sposób: stajecie po prawej stronie chorego, kładziecie prawą rękę z przodu na stawie barkowym, natomiast lewą z tyłu tego stawu. Zgodnie z własnym odczuciem, bez zbytniego wysiłku i nie zwracając uwagi na pacjenta, nabieracie głę­boko powietrza i pozwalacie przepłynąć manie oraz światłu ze swojej prawej dłoni (dającej), przez ramię pacjenta, do lewej dłoni.
W sytuacji, gdy uzdrowicielem jest mężczyzna i zamierza on leczyć prawą pierś pacjentki, powinien poprosić chorą, by położyła lewą rękę na piersi, tak aby mógł on położyć swoją prawą dłoń na jej lewej, podczas gdy jego lewa ręka spoczywać będzie na plecach pacjentki. Do uzdrawiania przez kontakt potrzeba trochę delikatności i subtelności. Wyższe Ja pomoże wam w tym za pośrednictwem waszego Niższego Ja, gdy tylko dotkniecie pacjenta.
Jest wielce istotne, byście świadomie napełnili światłem narząd lub inną część ciała pacjenta oraz wyraźnie uzmy­słowili sobie chore miejsce zanurzone w świetle. Element ten należy już do następującej później modlitwy uzdrawia­jącej. Przebieg powyższej modlitwy, w porównaniu z ogólną modlitwą Huny, jest mniej dokładnie ustalony i określony, jak również mniej jasno zaprogramowany. To oczywiste, bo modlitwa uzdrawiająca należy do czynności, których prze­biegu nie można przewidzieć. Dużą rolę odgrywa tutaj improwizacja. Dlatego też absolutnym warunkiem sku­teczności modlitwy uzdrawiającej jest całkowite zaufanie do własnego Wyższego Ja oraz Wyższego Ja pacjenta. Nie jest ono niczym innym, jak zaufaniem do Boga. Oczywiście duże znaczenie ma tutaj doświadczenie i praktyka. Pierwsze kro­ki są zawsze najtrudniejsze. Zrozumiały jest wtedy brak wiary w siebie oraz rozmaite zahamowania, ponieważ umie­jętności początkującego nie znalazły jeszcze żadnego po­twierdzenia. Uzdrowiciel, który ma za sobą pierwsze sukce­sy, jest całkowicie odmieniony. Dlatego też nabierzcie za­ufania nie tylko do własnego Wyższego Ja, lecz również do samych siebie: uwierzcie w swoje siły!

Przebieg modlitwy uzdrawiającej jest logiczny. 

Najpierw spróbujcie za pomocą samych myśli uśmierzyć ból pacjen­ta. Jest to bardzo istotne oraz natychmiast wzmacnia więź między uzdrawiającym a pacjentem, ponieważ nagłe uwol­nienie się od bólu jest dla chorego (i uzdrawiającego) czymś cudownym. W wielu przypadkach skutek ten można osiąg­nąć szybko. Zaufanie, jakie powstaje dzięki zanikowi bólu, pochodzi przede wszystkim od niższego Ja pacjenta. A to z kolei przyczynia się do natychmiastowego wytworzenia uzdrawiającej siły przez niższe Ja leczonego. Już wcześniej mówiliśmy, jak wielką rolę odgrywa niższe Ja przy powsta­waniu schorzeń psychosomatycznych. Bierze ono udział również w ich leczeniu. Uwolnienie się od bólu, a także symboliczne czynności, przy których uzdrawiający kładzie dłonie na chorym miejscu uzdrawianego, wywierają na niższym Ja pacjenta wrażenie, że dzieje się coś ważnego.
Z tego powodu jego niższe Ja żywo wspiera proces uzdra­wiania.

Następną istotną fazą modlitwy uzdrawiającej jest prze­syłanie many własnemu Wyższemu Ja oraz Wyższemu Ja osoby uzdrawianej wraz z prośbą, aby za pomocą wielce skutecznej many-loa podziałało ono bezpośrednio na ko­mórki, tkanki, kości, ścięgna i nerwy pacjenta.
Powinniśmy przy tym wyraźnie, głęboko uprzytomnić sobie (nasze Niższe Ja nam w tym pomoże), że dar many wysłany Wyższemu Ja ma potężną moc i że zostanie ona przekształcona w
nie­wyobrażalnie skuteczną manę-loa.

Na tym właściwie kończy się modlitwa uzdrawiająca. Powinniśmy oczywiście wyrazić krótkie podziękowanie oby­dwu Wyższym Ja. Jeżeli jednak tego zaniechamy, nasza modlitwa nie utraci na wartości, ponieważ nie prosimy w niej przecież o nic dla siebie, lecz dla innego człowieka, Ze spokojem możemy wierzyć, że w tym przypadku ważniej­sze są inne przesłanki. Oba Wyższe Ja uznają, że w czasie modlitwy uzdrawiającej darzymy je pełnym, spontanicznym zaufaniem oraz w żaden sposób nie będziemy wątpić w uzdrowienie. 

W chwili, gdy przekazujecie manę swojemu Wyższemu Ja, powinniście w myślach włączać do współpracy Wyższe Ja pacjenta. Możecie być pewni, że wszystko, co właśnie prze­żyliście z pacjentem, a więc dotykanie, dar światła, rozmo­wy i nadzieje, są teraz przedmiotem modlitwy, przedmiotem daru mana-loa. Nie musicie przypominać sobie wszystkich szczegółów, uczynią to wasze Niższe Ja i Niższe Ja pacjenta - ponieważ przeżyli oni wspólnie każdą fazę - jak również biorące we wszystkim udział Wyższe Ja. Podczas modlitwy uzdrawiającej ulegnijcie wszystkim pozytywnym emocjom. Oddajcie się im całkowicie, ponieważ wnoszą one bardzo wiele do modlitwy.

Jeśli prowadzicie dzia­łalność uzdrowicielską, codziennie rano wypowiadajcie ogólną modlitwę uzdrawiającą i przesyłajcie manę przez swoje Wyższe Ja, to znaczy wysyłajcie mana-loa ku Poe Aumakua wszystkich waszych pacjentów, ku wspomnianej już Wspólnocie Wyższych Ja. Bądźcie pewni, że wasz dar trafi dokładnie tam, gdzie jest potrzebny, ponieważ energią many nie będzie zarządzał nikt inny niż Wyższe Ja, wasze oraz waszego pacjenta!

Uzdrawianie maną i z pomocą Wyższego Ja.

* Zgromadź nadmiar siły życiowej (many) poprzez głebokie oddychanie (rytuał HA)
 /Spokojnie poproś swoje niże ja o wytworzenie wielkiego ładunku siły życiowej.
 Myśl o tym, że masz zamiar użyć tej siły życiowej dla uzdrowienia. Myśl też o tym, że chcesz poprosić swe niższe ja. aby wołało o pomoc w uzdrowieniu do Wyższego Ja./

* Gdy poczujesz, że zgromadziłeś duży ładunek energii, stwórz obraz mentalny pacjenta w doskonałym zdrowiu. 
/Ma to być tylko stan pożądany, nie obrażenia lub choroby./ 

* Następnie wzywaj mentalnie Wyższe Ja. 
/Nie opowiadaj, nie wyrażaj obrazu mentalnego słowami. To tylko słowa, a niższe i Wyższe Ja potrzebują obrazów mentalnych zbudowanych ze wzmocnionych siłą życiową form myślowych. Obrazy te są jakby wizją pożądanego stanu./

* Zbliż się do pacjenta z obrazem idealnego stanu jego zdrowia w umyśle i przyłóż lekko palce do chorego miejsca. 
/Jeżeli nie można dotykać, trzymaj ręce blisko ciała pacjenta, po obu stronach leczonego miejsca. Niższe ja może na żądanie promieniować twoją siłę życiową. Oczekuj od Wyższego Ja pomocy w leczeniu i kieruj mentalnie ładunek siły życiowej przez palce do ciała pacjenta.
Powiedz niższemu ja. by posłało energię pacjentowi w celu uzdrowienia. Leczenie może trwać minutę, dwie, potem możesz zrelaksować się, uzupełnić ładunek siły życiowej i powtórzyć zabieg./

* Zakończ podziękowaniem swemu Wyższemu Ja, a następnie Niższemu Ja. 
/Dobrze jest potem umyć ręce i powiedzieć sobie, że choroba spłynie z wodą i nigdy nie wróci. To zabezpiecza przed przejęciem choroby przez sugestię./

Uzdrawianie maną

Najpierw z całą troskliwością kahuna oczyszczał pacjenta z poczucia  winy, które było następstwem krzywdy, jaką człowiek wyrządził innym lub własnemu ciału, i które zakorzeniło się w jego podświadomości. Kahuna  starał się również usunąć kompleksy i rezultaty opętania. Po tych  przygotowaniach silnie ładował się maną i kształtował bardzo wyraziste, precyzyjne i jednoznaczne obrazy w pełni ukończonego stanu uzdrowienia. Obrazy te prezentował Wyższemu Ja i prosił o jego pomoc. Następnie kładł  ręce na chorym przy czym masował uszkodzone miejsce dzięki czemu  przechodziła na pacjenta maną i wypełnione .silną wolą", wysoce naładowane grona kształtów myślowych doskonałego zdrowia. W miarę gdy powstawało  coraz więcej many, kahuna czekał, aż Wyższe Ja rozpocznie pracę i dokona uzdrowienia.
Gdy podczas zabiegu kahuna chciał zaszczepić choremu sugestię, podawał  ją wraz z  fizycznym bodźcem" a więc czymś widzialnym, co można było wyczuć, dotknąć lub odebrać w jakikolwiek inny sposób przez narządy zmysłów niższego Ja, w następstwie czego bodziec ten skutecznie wspierał sugestię. Tak więc kahuna energicznie obmywał swojego pacjenta wodą,  spryskiwał i trzepał wiązką zielonych liści ti, równocześnie zapewniając  go, że będzie on teraz   po tym, jak naprawił wyrządzone krzywdy do czysta umyty z wszelkich pozostałych jeszcze win, tak jak i z całej choroby.

Przy próbach uzdrawiania samych siebie lub innych przejęliśmy od kahunów tylko technikę nakładania rąk. Polecaliśmy niższemu Ja wytworzyć  duży ładunek many i skoncentrować go w rękach, podczas gdy my  wytwarzaliśmy silny obraz mentalny już dokonanego uzdrowienia. Obraz ten i  maną wysyłane były przez ręce i siłą woli przenoszone na pacjenta. Niektórzy z nas próbowali rozszerzyć tę technikę. Wzmacniali sugestię lub  wydane bezpośrednio niższemu Ja polecenie uzdrawiania przez zastosowanie  fizycznego bodźca   jak robili to wcześniej kahuni. Nacierali uszkodzone  lub chore miejsca maścią, środkiem uśmierzającym ból lub jakimś roztworem,  używali ciepłych bądź zimnych kompresów, stosowali masaże lub inne tego  typu sposoby leczenia. Zawsze jednak pamiętali o tym, by utrzymywać w umyśle wyrazisty obraz uzdrowionego miejsca.
Można wielokrotnie, głośno i z silną  wolą" polecić, aby nastąpiło  pełne uzdrowienie. Przy tych poleceniach nie wolno jednak czynić żadnej  wzmianki o chorobie czy uszkodzeniu, które ma być wyleczone. Trzeba zawsze  pamiętać, by nie powiedzieć niższemu Ja czegoś w rodzaju:  "użyj many  wypływającej z moich palców na chore kolano do uzdrowienia rany". Zamiast  tego należy powiedzieć:  "weź ten silny strumień many, który wpływa teraz w  kolano, i spraw, by stało się ono w pełni zdrowe, silne i normalne". Tak więc użyte grona kształtów myślowych nigdy nie mogą zawierać tego, co chcemy usunąć, lecz jedynie formy myślowe lub formy widmowe zapragnionego,  normalnego stanu.
Napływające do mnie relacje o wynikach podjętych prób były wręcz  zdumiewające. Wyglądało na to, iż większość z nas dysponuje o wiele  większymi siłami naturalnymi i zdolnościami uzdrawiającymi, niż przypuszczaliśmy. Bóle głowy znikały za pomocą bezpośredniego leczenia,  spadała gorączka, siły powracały, wracał spokój umysłu. Wydaje się, że dar many i bardzo skuteczne obrazy myślowe zdrowej osoby, pełniącej funkcję uzdrowiciela, bardzo pozytywnie odbijają się na harmonii wibracji many chorego człowieka i na jego ogólnej kondycji.
Większość ludzi nigdy nie próbowała uzdrawiać; nie mają oni również  pojęcia, jak wiele można zdziałać przy niewielkiej tylko ilości ćwiczeń. Matki i ojcowie powinni pomagać w ten sposób swoim dzieciom lub innym członkom rodziny. Można usunąć nie tylko choroby fizyczne, lecz również  szkodliwe wpływy emocjonalne. Mana idąca w parze z miłością niweczy  niebezpieczeństwa, złość i zmartwienia. W widoczny sposób może poprawić  nastrój duchowy, a psychiczne nastawienie dziecka szybko przekształci się w lepsze.

Uzdrawianie maną

Mana jest niewidzialną siłą, która może być skierowana do kazdej czesci ciala, na zewnatrz do innych osób i w góre, jako najwyzszej wartosci dar dla Wyzszego Ja. Jesli podczas cwiczen oddechowych wyda sie rozkaz nizszemu Ja, by zgromadziło dodatkowy zapas many, szybko go wykona. Powoli wciagajac oddech, wyobraz sobie, jak twoje cialo napelnia sie sila zyciowa. Nastepnie bardzo powoli wydychajac powietrze przez sciagniete usta pod cisnieniem, wyobraz sobie, jak zapas nowej many gromadzi sie w tej czesci ciala, która potrzebuje uzdrowienia i wokól niej. Mozna wspaniale pomóc oczom, wizualizujac je otoczone i skapane w wirach plynacej, oczyszczajacej i wzmacniajacej many. Mozna takze wyobrazic sobie, ze mana zbiera sie na dloniach, a nastepnie polozyc rece na osobie, której chcecie pomóc albo która pragniecie uleczyc. Polóz rece na chorych miejscach albo po prostu na dloniach drugiej osoby, robiac bardzo powolny wydech i wyobrazajac sobie, jak pod cisnieniem wydmuchiwanego powietrza mana wplywa do jej ciala. Jednoczesnie wizualizuj te osobe w stanie ZDROWIA, jakie ma uzyskac, NIE zas w stanie choroby. Cisnienie wydmuchiwanego oddechu jest doskonala wskazówka dla nizszego Ja, aby przesunelo mane do wybranego miejsca, gdzie ma leczyc. Dmuchanie oddechem bezposrednio na chore miejsca ciala to starozytna praktyka. Wznowilo ja kilku wspólczesnych uzdrawiaczy z duzym powodzeniem. Dmuchac mozna przez sciagniete usta albo przez otwarte, jakbysmy chuchali na lusterko, które chcemy wypolerowac. Mana ma dziwna ceche, a mianowicie, poplynie tam, dokad ja skierujecie mysla albo „wola" sredniego Ja. 
Zarazem srednie Ja operuje w tym momencie potezna moca sugestii. Sprawia ona, ze nizsze Ja osoby uzdrawianej zuzyje sile zyciowa w celu uleczenia albo dodania nowych sil zywotnych komórkom chorych organów. Uzdrawiajac na odleglosc, pomysl o tym, komu chcesz pomóc, zgromadz mane i wyobraz sobie, jak dmuchasz posylajac mu sile witalna mocnym, równym strumieniem, niosacym zycie i uzdrowienie. Zarazem wzywaj w myslach Wyzsze Ja, by pomoglo w leczeniu. Wyzsze Ja pobiera troche sily zyciowej i nadaje jej znacznie wyzsze i potezniejsze wibracje, po czym uzdrawia we wlasny, sobie znany wyzszy sposób. Mozna tez podobnie uzdrowic na odleglosc zla sytuacje finansowa albo powiklane zwiazki miedzyludzkie, tyle ze zamiast wyobrazania sobie poprawy zdrowia wizualizujemy poprawe tych sytuacji. Do takiego uzdrowienia, bardziej jeszcze niz w przypadku oddzialywania na chorobe, potrzebna jest pomoc Wyzszego Ja. 

""Nasycałam się maną i  koncentrowałam ją w moich rękach. Następnie kładłam ręce na oczach i  polecałam, aby moc wstąpiła w nie i uzdrowiła.""

Nie trzeba podkreślać, że z pomocą Wyższego Ja możliwości uzdrawiania  są nieporównywalnie większe.
Chciałbym teraz przytoczyć pewien list, który otrzymałem po  opublikowaniu mojej książki Magia cudów. Cytuję go, gdyż pokazuje on  wyraźnie, czego   w dziedzinie uzdrawiania   może dokonać Inteligentne i  poprawne zastosowanie wiedzy o naładowaniu maną i jej wysyłaniu przez  ręce. List ten uzewnętrznia wytrwałą celowość i silną wiarę. Nigdy nie  poznałem jego autorki. Pomimo że nadawczyni nie powiedziała tego wyraźnie,  jestem przekonany, że podczas procesu uzdrawiania miała kontakt ze swoim  Wyższym Ja, o czym świadczy wzmianka o  ...naukowej barierze, która nie  pozwala dojść żadnemu duchowemu światłu". Pani ta nie była członkiem grupy  HRA. Badała i sprawdzała naukę kahunów tylko dla siebie. Jej list  opublikowałem już w biuletynie i mogę powiedzieć, że stanowił źródło  Inspiracji dla przyjaciół HRA; był dla nich bodźcem do kontynuowania  pracy. A oto treść listu:
"Szanowny Panie Long,
Już dawno chciałam poinformować Pana o moim doświadczeniu w dziedzinie  uzdrawiania za pomocą nauki Huny, lecz czułam, iż powinnam poczekać, aż  mój lekarz w końcu przyzna, że mój powrót do zdrowia jest trwały.  Aczkolwiek uzdrowienie było cudowne i z punktu widzenia lekarza   niemożliwe", obstawał on przy tym, że prawdopodobnie jest to tylko  chwilowe zjawisko i muszę się liczyć z nawrotem choroby. W chwili, gdy  piszę ten list, minął już Ponad rok i nie doszło do nawrotu. Lekarz  przyznał więc w końcu niechętnie, że jestem uzdrowiona, pomimo iż pewne  aspekty tego uzdrowienia do dzisiaj uważa za  niemożliwe" i mówi, że  według doświadczeń wiedzy medycznej są  nie do pomyślenia".
Przed czternastoma miesiącami leżałam ze schorzeniem oka w szpitalu.  Zaczęło się to nieżytem spojówki, który wkrótce przerodził się w zapalenie  tęczówki i obustronne zapalenie rogówki (obie te choroby zalicza się do  nieuleczalnych) oraz Jej wrzód. Jeszcze przed skierowaniem do szpitala  wrzód był dwa razy wypalany; po tych zabiegach na rogówce pozostała  znaczna blizna. Lekarz uważał wypalanie za absolutnie konieczne, ponieważ  wrzodu nie można było usunąć w Inny sposób. Powiedział mi, że po wypaleniu  pozostanie blizna na cale życie. Byłam na to przygotowana.
Kiedy w końcu zostałam zwolniona ze szpitala, byłam w pełni  zniechęcona, ponieważ mój wzrok był bardzo słaby; byłam na zawsze  pokrzywdzona. Po miesiącu, gdy chore oko przyzwyczaiło się do nowych  warunków, przepisano ml silne okulary. Wyglądałam w nich bardzo  niekorzystnie i   co było o wiele gorsze   nie powinnam była więcej dużo  czytać.
Podczas gdy odpoczywałam w domu, czytałam Pana książkę Magia cudów i  nadzieja, którą z niej czerpałam, zwyciężyła moje przygnębienie. Nie muszę  podkreślać, że od razu zaczęłam praktykować. Nasycałam się maną i  koncentrowałam ją w moich rękach. Następnie kładłam ręce na oczach i  polecałam, aby moc wstąpiła w nie i uzdrowiła.
Przy żadnym badaniu u okulisty nie mówiłam mu nic o polepszeniu stanu  oka, które w tym czasie nastąpiło. Badał moje oczy prawie wszystkimi  instrumentami, które posiadał, i mruknął w końcu, że to nie do wiary i że  nie może tego zrozumieć. Na koniec powiedział, iż zanim będzie mógł coś  przepisać, musi jeszcze raz zbadać oczy przy użyciu kropli. Po tym dalszym  zabiegu zmuszony był przyznać, iż stało się coś, czego absolutnie nie może  pojąć. Nie znalazł żadnych widocznych objawów zapalenia tęczówki czy  rogówki. Co było jednak jeszcze ciekawsze, blizna zniknęła zupełnie.  Wyjaśnił mi. że tkanka blizny odcięta Jest od dopływu krwi i dlatego też  nie mogła zostać wchłonięta; tak więc musi być na oku. obojętnie czy on ją  zauważa, czy też nie. Najpiękniejsze w tej sprawie było to, że mój wzrok  poprawił się tak dalece, iż po siedemnastu latach stałego noszenia  okularów teraz nie potrzebowałam już żadnych.
Lekarz ciągle wypytywał, co moim zdaniem mogło się wydarzyć. Próbowałam  więc mu wyjaśnić, jak postępowałam, jednak już wkrótce zrozumiałam, że w  ten sposób nie zajdę daleko, ponieważ posiadał on tę naukową barierę,  która nie dopuszcza żadnego duchowego światła. Po prostu śmiał się i  spoglądał na mnie jak na nieszkodliwą wariatkę.
Kiedy wizyta dobiegła końca, ostrzegł mnie, iż najpóźniej w ciągu  trzech miesięcy muszę liczyć się z nawrotem choroby, że wprawdzie stało  się coś dziwnego, jednak bez wątpliwości jest to tylko przemijający stan.  Wtedy zawrzała we mnie moja irlandzka krew. Skłoniłam go w końcu do tego,  aby przyrzekł mi, że potwierdzi trwałość mojego u-zdrowienia, jeżeli w  ciągu roku choroba nie powróci. Był on tak pewien swojej racji, iż chętnie  złożył obietnicę i dodał jeszcze, że może spokojnie poczekać.
Jako widoczny dowód dla niewiernych Tomaszów załączam moje stare prawo  jazdy. Widnieje tam wydrukowana w poprzek grubymi literami adnotacja:   Nieważne bez używania okularów". Moje nowe prawo jazdy nie ma już tej  adnotacji.
Będę Panu wiecznie wdzięczna za Pańską pracę, za Pana książkę i za to  przecudowne, wspaniałe uzdrowienie".
Poprosiłem o pozwolenie opublikowania tego listu. Jest on jednym z  wielu, które troskliwie przechowuję w moich aktach, lecz myślę, iż  niewłaściwe byłoby podawanie nazwiska i adresu jego autorki. Wszystkie  listy tego rodzaju są nie tylko interesujące jako świadectwa uzdrowienia,  lecz również pod innym względem: pokazują one, że słowo pisane tak długo  pozostaje bez wartości, jak długo wyrażone w nim myśli nie będą  wprowadzone w życie i przekształcone w osobiste doświadczenia.

Modlitwa Huny w uzdrawianiu.

= Zanim przystąpisz do modlitwy huny, opracuj obraz pacjenta w stanie zdrowia, którego potem użyjesz w modlitwie.
Dowiedz się czy w jego umyśle nie tkwią kompleksy i ograniczające przekonania oraz czy w jego podświadomości
nie istnieje poczucie winy /wyrzuty sumienia/ związane z jego wierzeniami [często np. ludzie wierzący i wychowani w tradycji chrześciańskiej mają ukryty kopmleks winy z powodu nie wypelniania praktyk religijnych np. chodzenie na mszę w niedzielę.] 
Jeśli trzeba, wykonaj 'Kala', czyli oczyszczenie 'pacjenta' z poczucia winy i ograniczających przekonań, które blokują ścieżkę do Wyższego Ja.
[Możesz za pośrednictwem swojego Wyższego Ja prosić Wyższe Ja o oczyszczenie 'pacjenta' i jego ścieżki do Wyższego Ja. Możesz wykonać rytualne oczyszczenie 'pacjenta' oraz wykonać rytuał połączenia 'pacjenta' z jego Wyższym Ja]
Jeśli ścieżka 'pacjenta' jest niezablokowana możesz przystapić do uzdrawiającej modlitwy huny.=
* * *
Możesz teraz po tych przygotowaniach przystąpić do uzdrawiającej modlitwy huny.

- Jeśli pracujesz bezpośrednio z pacjentem, tzn. jeśli jesteś razem z nim (nie na odległóść),
to poleć pacjentowi by zrelaksował się i wyobrażał sobie stan w stanie spełnionym tzn. niech wyobraża siebie w stanie całkowitego zdrowia już po uzdrowieniu i niech włączy w to pozytywne emocje. Możesz wczesniej przygotować taką scenkę z wizualizacją i wcześniej przećwiczyć ją z 'pacjentem'.
* Zgromadź nadmiar many przez głębokie oddychanie. Zwróć się do swego niższego ja, by zgromadziło bardzo duży nadmiar many, który użyjemy do uzdrawiania - do posłania jej wraz z obrazem modlitwy do Wyższych Ja: naszego i 'pacjenta'.
Oddychaj głeboko, przeponowo. Wdech wykonuj przez nos, a wydech przez ściśnięte usta.
Wykonaj takich 40 oddechów z wizualizacją gromadzenia siły życiowej. Podczas oddychania ładuj obraz modlitwy, - obraz pacjenta w stanie jak jest już zdrowy, - obraz który wcześniej przygotowałeś wraz z afirmacją.
* Po zgromadzeniu nadmiaru many, zrelaksuj się chwilę.
* Nawiąż kontkat z Wyższym Ja (swoim i pacjenta).
Rozmyślaj o Wyższym Ja.  Możesz na głos wypowiedzieć inwokację (np. tę z książki Glovera o hunie:)
"Duchu Rodzicielski, który przebywasz w Królestwie Światłości - wzywam Cię!
Niech doskonałość twojego poziomu istnienia opromieni mój poziom istnienia.
Proszę, abys prowadził mnie i kierował mną we wszystkim co się dzieje.
Proszę, abys aktywnie uczestniczył w moim życiu. Niech Twoja moc stworzy dla mnie wszelkie dobra, najpierw w Twym doskonałym królestwie, a potem spraw, aby pojawiły się one jako rzeczywistość na moim fizycznym poziomie."
* Po nawiązaniu kontaktu przekaż w darze siłę życiową i na płynącym prądzie many obraz 
   modlitwy [wypowiedz na głos 3 x z pozytywnymi emocjami afirmację opisującą obraz modlitwy      
   wraz z wizualizacją. [wyobraź sobie, że oba Wyższe Ja (twoje i pacjenta) są połączone i do 
   nich dociera obraz modlitwy z siłą życiową.]
* Uwolnij obraz modlitwy. [powiedz na głos, że obraz modlitwy wraz z siłą życiową został
  posłany do naszych Wyższych Ja.]
* Podziękuj Wyższym Ja za wysłuchanie modlitwy i poproś o błogosławieństwo.
* Połóż dłonie na pacjencie /lub w rejonie ciała która wymaga uzdrowienia/.
  [podczas gdy trzymasz dłonie na pacjencie oddychaj głębiej i jeszcze raz podziękuj Wyższym Ja
   za wysłuchanie modlitwy i za uzdrowienie /utrzymując chwilę obraz pacjenta w stanie zdrowia/]
* Zakończ modlitwę i podziękuj Wyższym Ja i swemu Niższemu Ja.
=================
Samoleczenie się 'magnetyzmem'

--wyjątki o samoleczeniu z artykułu pt. "Tajemnice Tybetu" 
Więcej na temat 'magnetyzmu' dowiesz się ze strony: 

http://nisargadatta.pl.tl/TAJEMNICE-TYBETU.htm
====

UWAGA: 
--> Nie należy zapominać, że magnetyzm posiada dwa bieguny - dodatni i ujemny, co w przyrodzie odpowiada twórczej i niszczącej sile. 
Dlatego, ażeby zupełnie pewnie wchłaniać w siebie odnawiający
 nasze siły dodatni magnetyzm, należy przed rozpoczęciem ćwiczenia każdorazowo oczyścić swoje myśli i uczucia modlitwą lub skupieniem się na jakimkolwiek wysokim idealnym wyobrażeniu. <- -


Magnetyzm leczniczy

Prawidłowe i całkowite kierowanie prądem magnetycznym oparte jest na rytmicznym oddechu, daje to możność zastosowania go do celów leczniczych i uzdrawiania nawet z całkowicie „nieuleczalnych” chorób, leczniczy magnetyzm stosuje się na sobie i na innych osobach.

Samoleczenie się

Położyć się wygodnie, rozluźnić mięśnie, wdychając możliwie największy zapas magnetyzmu.
Wdychając skierujcie myślowo i wysiłkiem woli prąd do chorego narządu czy części ciała. Oddajcie myślowy rozkaz dodatniemu prądowi, który uruchomiliście, by wypędził ujemny magnetyzm nagromadzony w chorym miejscu i „napompujcie” go magnetyzmem dodatnim.
Dobrze jest przyłożyć prawą rękę (lekko) do chorego miejsca i (myślowo oraz wysiłkiem woli) wypromieniowywać z palców doprowadzony do nich prąd ze splotu magnetycznego. Nie pozwólcie waszej myśli rozpraszać się, zatrzymujcie w wyobraźni jasny obraz nieustannego przepływu prądu magnetycznego ze splotu słonecznego do ręki. W czubku palców a z nich do chorego narządu, gdzie on wypiera nagromadzony ujemny magnetyzm.
Odczuwajcie ten proces - a rezultat zostanie osiągnięty - choroba zniknie.

Leczenie innych

Dzięki rytmicznemu oddechowi i umiejętności skupiania się na wyobrażeniu wchłoniętego magnetyzmu, można nagromadzić takie jego zapasy, ze będziecie w stanie dzielić się nimi z innymi bez uszczerbku dla siebie i stosować go do celów leczniczych. Przed podejściem do chorego należy ustalić u siebie rytmiczny oddech, który pozwoli światowemu zapasowi magnetyzmu bez przeszkody przepływać przez wasze ciało. Nakładając z lekka ręce na chorą część ciała pacjenta i cały czas oddychając rytmicznie, czyli nieustannie uzupełniając zapasy magnetyzmu w splocie słonecznym. „Pędźcie” prąd przez ręce do porażonego organu chorego. 
Upodobnijcie się do pompy, która nieustannie tłoczy czystą wodę do naczynia i w ten
sposób wypiera brudna wodę z tego naczynia. Waszym zdrowym dodatnim magnetyzmem wypchniecie wreszcie nagromadzony ujemny magnetyzm w chorym ciele. Nie należy robić żadnego wysiłku i napinać mięśnie - prąd niech swobodnie i nieustannie napływa do właściwego miejsca. Skoncentrujcie się tylko myślowo na pożądanym wyniku. Od czasu do czasu odejmujcie ręce i strząśnijcie z palców mogący przeniknąć do nich ujemny magnetyzm. 
W przeciwnym razie może on płynąć wzdłuż rąk, nagromadzić się w jakimś narządzie lub splocie i spowodować chorobę w waszym ciele.
O ile choroba jest uporczywa i od pierwszego razu nie podda się „wypędzeniu”, powtórzcie  leczenie przez kilka dni z rzędu. Po 3-4 seansach żadna choroba się nie utrzyma.
Najbardziej „nieuleczalna” choroba obowiązkowo będzie uzdrowiona - nawet skazany na śmierć wstanie z łóżka zdrowy i rześki, gdyż wszelka choroba jest niczym innym, jak skutkiem nagromadzenia się ujemnego magnetyzmu. Współczesna medycyna stara się zlikwidować skutki, nie wykorzeniając przyczyny. 
Leczenie magnetyzmem niszczy przyczynę i w ten sposób osiąga się całkowite
wyleczenie z choroby.
============
 
 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 3 odwiedzający (4 wejścia) tutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja